sobota, 30 stycznia 2010

Przepraszaam ^^

Przepraszam, że nie pisałam, ale nie miałam czasu i ochoty. Przez cały tydzień nie ma Bibi i Kasii i mi strasznie nudnoo ... I w dodatku wyszło tak, że w ferie nigdzie nie byłam, gdyż po prostu nie. Nie będę opisywała co się działo przez te wszystkie dni, ale opiszę co się stało przed`wczoraj. A więc byłyśmy z Maryśką na nartach/sankach w takim potoku obok mojej babci. Taki straszny, wielki pies Dżindżer [xdd] był zamknięty w klatce. To jest pies mojej cioci, która mieszka nieopodal potoka ^^ I przyleciał Dafikk, a Dżndżer go zawsze gryzie. I kiedy Dżindżer zobaczył Dafika wyszedł na budę, a potem na taki składzik po drugiej stronie klatki i zeskoczył. My wszyscy się go boimy, więc kazałam Marysi wychodzić z tymi nartami, bo nas zaraz jeszcze pogryzie, to ona powiedziała, że `narty są ciężkie i ona nie ich nie uniesie` o.o Myślałam, że ją zaraz zastrzelę, ale nie poszłam po nią, bo mi Dżindżer nie dał mi przejść, więc kazałam jej przejść potokiem, ale ona zaczęła płakać, bo on koło niej chodził. I nagle Dżindżer zaczął gryźć Dafika. My spłakane do babci. Aż tu nagle taki mały piesek Kuba przytrzymał Dżindżera i Dafik uciekł. Bo wielki Dżindżer boi się małego Kuby ^^. Myślałam, że wykituję ^^
Paa ^^ ;]]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz